Gmina Baranów. Dostaliśmy zgłoszenie dotyczące jednej z posesji w niewielkiej wsi.
Udaliśmy się na miejsce, od osób będących w okolicy dowiedzieliśmy się, że osoba mieszkająca pod wskazanym adresem ma „różne problemy”. Wszyscy potwierdzili, że ten pan ma psa ale nikt nie wierzył w to żeby się nad nim znęcał.
Wezwaliśmy policję. Furtka na podwórko była zamknięta, nikt nie odpowiadał na nasze wołania, w związku z tym potrzebowaliśmy asysty by wejść na posesję i sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Trzeba pamiętać – organizacje nie mogą wejść na posesję bez zgody właściciela. Nie czekaliśmy długo, dzięki uprzejmości dwóch funkcjonariuszy weszliśmy na posesję, od razu zobaczyliśmy psa.
Mała filigranowa suczka, uwiązana łańcuchem do drewnianego pala. Kojec był otwarty, ale od dawna nie był sprzątany… w kojcu buda, nie taka zła, widywaliśmy gorsze. Jedynie faktycznie łańcuch był za krotki i psiak zamiast do budy chował się do przyległej do kojca komórki. Pies sam w sobie był zadbany, czysty, grzeczny.
Po chwili pukania i nawoływania ze strony policjantów, pokazał nam się właściciel. Starszy pan, nie wykazywał agresji, był sympatyczny. Widać było od razu że niespecjalnie sobie radzi. Nie tylko z psem, ale też ze sobą.
Właściciel nie chciał stracić psinki, zapewniał, że dba o nia na tyle ile może. Po rozmowie i ocenie sytuacji zaproponowaliśmy pomoc. Właściciel bez oporów pozwolił nam zabrać suczkę (ma na imię FRUZIA!) do lecznicy, wyraził zgodę na zabieg sterylizacji a także odrobaczenie i zaszczepienie jej przeciwko wściekliźnie, wszystko na koszt Fundacji. Prosił tylko, aby sunia do niego wróciła.
Fruzia dostanie od nas także zapas dobrej jakości karmy na długi czas, nową ocieploną budę.
To będzie próba dla właściciela. Czyjś alkoholizm nie jest podstawą do odebrania, ponadto życie psa nie było zagrożone,.
Pies nie był wychudzony, nie reagował ani lękliwie ani agresywnie na widok właściciela. Ta psina to jedna wielka kulka szczęścia. Tak przyjaznej i radosnej suczki dawno nie widzieliśmy.
Dajemy właścicielowi jedną szansę. Wspólnie ogarniemy podwórko, a łańcuch zmienimy na długą linkę, aby psiak mógł swobodnie poruszać się po posesji, czy schować do budy.
Mamy nadzieję, że ze wsparciem rodziny (mieszkająca dom dalej) uda mu się odzyskać kontrolę nad życiem i lepiej zadbać o siebie i suczkę. Ma być czysto, sunia ma być puszczana luzem, w końcu posesja jest ogrodzona.
Ważne jest by dawać ludziom szansę zamiast na starcie zabierać zwierzęta. Moglibyśmy to zrobić, ale co dalej? Nie mamy domów tymczasowych… schroniska są przepełnione.
Z naszej strony, poprosimy wójta aby z odpowiednimi instytucjami zajął się tym panem, który cierpi na wiele schorzeń, co finalnie (według niego) wpędziło go w alkoholizm. Żyje jedynie ze skromnej emerytury. Właściciel karmi suczkę domowymi resztkami, mówi że na więcej go nie stać.
Rodzina zobowiązała się doglądać sunie i w razie pogorszenia warunków poinformować nas o tym.
Podsumowując: postaramy się pomóc zarówno właścicielowi jak i suczce. On dostanie od nas szansę. Sunia dostanie sterylkę, szczepienie, odrobaczenie, budę, linkę i zapas karmy na długi czas.
Sprawa jest w toku, na pewno jeszcze się tam pojawimy i zdamy wam relację.
NIESPODZIANKA! ❤ FRUZIA MA NOWY WSPANIAŁY DOM! ❤
Zapewne wszyscy pamiętacie tą małą ślicznotkę z ostatnich interwencji? Sunia była na łańcuchu, na zaniedbanym podwórku, warunki były krótko mówiąc bardzo słabe… Postanowiliśmy wtedy pomóc zarówno właścicielowi jak i Fruzi, bo oboje byli potrzebujący. Właściciel wyraził wtedy chęć współpracy, oddał nam suczkę byśmy mogli zabrać ją do lecznicy, ale nie zrzekł się jej, chciał Fruzię z powrotem. Sunia ostatnie parę dni spędziła w lecznicy na Norwida gdzie dochodziła do siebie po odrobaczaniu, szczepieniu i sterylizacji, którą zafundowaliśmy. Pracownicy lecznicy byli nią zachwyceni, a sunia nie chciała rozstać się z panią weterynarz z oddziału „szpitalnego”. Pokochali ją także inni klienci lecznicy, w końcu witała wszystkich merdając ogonem i autentycznie uśmiechając się! Wśród zachwytów, ochów i achów znalazła się jedna Pani, o której też zaraz będziecie mogli poczytać. Wróćmy jednak najpierw do właściciela. Dziś pojechaliśmy do niego by zwrócić mu suczkę. Naszykowaliśmy dla suni nową budę i duuuży zapas karmy na naprawdę długi czas. Właściciel przywitał nas miło i wywiązała się rozmowa. Na temat przyszłości suczki, tego czy sobie poradzi, czy będzie w stanie zadbać o nią, podwórko i siebie. Uznał, że suczka zasługuje na lepszy dom, że przygarnął ją gdy błąkała się po wsi ale choroba i inne problemy nie pozwalają mu na zapewnienie jej wszystkiego czego sunia potrzebuje. Powiedzieliśmy Panu, że jakąkolwiek decyzję podejmie, uszanujemy ją, jednak jest w Puławach kobieta, która ma czas, zdrowie i ogromne serducho, które chce w całości oferować Fruzi. Właściciel zgodził się na zrzeczenie psa i przekazanie do nowego domu. Pod koniec nawet trochę się wzruszył widząc też nasze łzy szczęścia. Bo naprawdę, nie dało się inaczej! Fruzia natychmiastowo została przekazana do nowego domu. Właścicielka dostała od nas całą karmę jaką zakupiliśmy suni a także nową obróżkę. Zakupioną budę przekażemy innemu potrzebującemu psu, a także 5 metrową linkę, która też już została wcześniej przez nas zakupiona.
Chyba starczy tych wywodów, co? Musimy ochłonąć z emocji, oraz dźwigania kartonów z karmą kochamy takie zakończenia! Oby więcej takich!
*Były właściciel Fruzi uznał, że nie będzie brał kolejnego psa pod swoją opiekę. Zostanie zgłoszony przez nas do odpowiednich instytucji, które mu pomogą zawalczyć o lepsze życie. Odwiedzimy kiedyś tego Pana, bo mimo życiowych problemów to naprawdę miły człowiek, który zasługuje na lepsze życie, tak jak i jego psiak. Mamy nadzieję, że jeszcze powiedzie mu się w życiu i „stanie na nogi”.
Fv za Fruzie opłacona (sterylizacja, szczepienie, odrobaczenie, doby w szpitalu)