Gmina Janowiec. Zupełnie przypadkiem jadąc na interwencję (o której napiszemy później) trafiliśmy na dwa duże psiaki w typie owczarków środkowoazjatyckich zamknięte w kojcu.
Warunki w jakich przebywały sprawiły, że złapaliśmy się za głowy…
Mały kojec, bardzo brudna woda i odchody… Do tego wygląd jednego z psiaków budził wątpliwości – rana na łapie i uchu.
Okazało się, że właściciela psów nie ma na miejscu, gdyż przebywa na urlopie do poniedziałku. Na szczęście zastaliśmy osobę doglądającą psy, której przekazaliśmy wytyczne poprawy warunków bytowych zwierząt oraz wizyty weterynaryjnej. Pan próbował na początku nas zbyć zganiając winę tylko i wyłącznie na właściciela, ale sam do czasu naszej przypadkowej wizyty jak widać nie miał czasu by nalać psom świeżej wody. W garnku pływały glony. Pod nieobecność właściciela, biorąc na siebie odpowiedzialność jaką są dwa żywe stworzenia, powinien był zrobić coś więcej niż tylko dać psom jeść.
Mężczyzna tłumaczył, że pies zranił się dzisiaj w trakcie przechodzenia do kojca. Jednak po ranie widać, że nie jest ona świeża… Mamy nadzieję, że podczas kolejnej wizyty zastaniemy lepszy widok. Właściciel dostał szansę, a czy ją wykorzysta… Okaże się.
Pies to żywe stworzenie i należą mu się godne warunki i godne życie w zdrowiu, co reguluje ustawa o ochronie zwierząt. Pies nie ma być tylko stróżem i chodzącym „alarmem” ale istotą, której należy się poszanowanie.
Sprawa jest w toku, będziemy was informować o losie psów bo na pewno jeszcze nieraz odwiedzimy psy i ich właściciela.
Zapowiadaliśmy, że wrócimy na tą posesję i tak też zrobiliśmy. Nasza Iza udała się na kontrolę i zastała lepszy widok. Kojec został wysprzątany, woda w misce została wymieniona na świeżą, dodatkowo pies z raną jest pod okiem weterynarza, dostaje antybiotyk dzięki czemu odkażana rana ładnie się goi. Wokół psów nie latają już muchy, jest posprzątane. Psy są wypuszczane z kojca o regularnych porach, dostają też wtedy jeść. Nie są wychudzone. Właściciele zapowiedzieli założenie siatki cieniującej na jednym z kojców, nad drugim jest drzewo, które daje cień. Suczka ma zostać wysterylizowana.
Takie wizyty lubimy! Fajnie gdy ludzie rozumieją, że nasze wizyty to nie atak, a jedynie troska. Czasem wystarczy komuś podać „przyjazną łapę” i rzucić parę wskazówek by sytuacja uległa zmianie na lepsze